Pierwszy dzień w Syrokomli |
O nieludzkiej porze - 5.30 rano - spotykamy się wszyscy na przystanku autobusowym Polskiego Busa przy Metrze Młociny, tak więc podróż niektórym zaczęła się jeszcze wcześniej, bo musieli dojechać tu aż z Mysiadła :) Zbieramy paszporty, karty wycieczki, wymieniamy ostatnie uwagi i wsiadamy do autobusu. MAMY FARTA!!!! Siadamy razem, na górze i z samego przodu (przed nami wielkie okno z widokiem na drogę), dokładnie tak, jak chcieliśmy! Czyli wszystko dobrze się zaczyna :)
Podróż przebiega spokojnie i bez zakłóceń, a po ośmiu godzinach wysiadka. Ok. 16.00 czasu litewskiego (w Polsce jest godzina wcześniej) jesteśmy na miejscu i samochodami, z rodzicami naszych nowych przyjaciół jedziemy do szkoły.
Szkoła w Wilnie wygląda zupełnie inaczej, niż nasza: http://www.syrokomla.lt/szkola/pl/index.php .
Jest ogromna i ma bardzo dużo uczniów w różnym wieku, więc oglądamy ją z zaciekawieniem.
Zaczynamy oczywiście od sali naszych Gospodarzy |
To pierwsze zdjęcie i wyglądają na nim dość nieśmiało, ale to szybko się zmieni :) |
Na koniec jemy obiadek (zupa szczawiowa!) w szkolnej stołówce i jedziemy do hotelu.
Niech nikomu nie przyjdzie do głowy, ze spoczywamy na laurach! Zdecydowanie nie! Zadomawiamy się w pokojach i zabieramy do kolacji :) Wędlinka, żółty ser, pomidorki, ogórki, masełko, chleb w różnych odsłonach oraz ogromnie popularne wśród dzieci ......... kabanosy. Pycha! Do tego ciepła herbatka i deserek - dogadzamy sobie i jest to przyjemny czas. Chyba lubimy być razem :)
Jeszcze tylko "radości i smutki", wspólne czytanie i spać. Zaraz przecież nowy dzień!
Jeszcze tylko "radości i smutki", wspólne czytanie i spać. Zaraz przecież nowy dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz